Bez czego nie wyobrażam sobie życia?

Zbiór moich małych uzależnień. ;-)
Bez względu na to czy dzień rozpoczynam z uśmiechem na twarzy, czy z ogromnym bólem głowy- nie wyobrażam sobie, by przeżyć bez kawy. Prawdę mówiąc to nawet nie pamiętam już, od jak dawna jestem uzależniona. Jedynym co w tej kwestii się zmieniło jest fakt, że przed ciążą piłam czarną kawę z dolewką zimnej wody, a teraz pijam rozpuszczalną z mlekiem. Najlepiej w proporcjach pięćdziesiąt na pięćdziesiąt- tyle samo mleka i wody. Z cukrem! Dwie łyżki, czasem trzy, nigdy więcej.
Laptop jest jednym z moich dzieci. Jednym z kilku. Mimo tego, że przeżył już kilka upadków i z jednej strony jest jakby lekko pęknięty i mimo tego, że technicznie też ni zachwyca- na moje potrzeby jest idealny. A do tego biały, czyli taki jak miał być. Dzięki działaniom mojego Grześka- nie zawiesza się, a aktualizacje szanownego Windowsa nie są już dla mnie powodem do histerii. Zazwyczaj.
Mogę obsypywać go soczystymi epitetami niemalże każdego dnia (bo w końcu to Nokia, najnowsza i ostatnia, ale jednak Nokia…), ale mimo to i tak będzie dla mnie najlepszym telefonem na świecie. Mogę sobie nakręcić film w HD i strzelić fajną fotkę 41 mpx aparatem. I mimo tego, że nikomu bym tego telefonu nie poleciła- dopóki nie wymienię go na lepszy model (z równie zajebistym aparatem), będę go bronić do ostatniej kropli krwi. To dzięki niemu na tym blogu są w ogóle jakieś zdjęcia (chyba, że kradnę coś spośród tego, co stworzył G.- jak było chociażby we wpisach o Parku Oliwskim i ZOO), no i mam możliwość pozostawania aktywną w społecznościówkach po za domem. A to dla blogera (dobra, przepraszam- blogerki… Boże, to serio tak dennie brzmi?) priorytet.
Chwalić się czym nie ma, ale taka właśnie jest czysta, brudna prawda. Lubię i rzucać nie zamierzam dopóki moje zdrowie nie będzie ode mnie tego wymagało. Temat uważam za zamknięty, dziękuję.
Rzadko zdarza mi się wychodzić gdziekolwiek samej, ale kiedy mam taką możliwość, to nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez słuchawek w uszach. Nienawidzę przemierzać jakiegoś dystansu w ciszy, bo zaczynam odnosić głupie wrażenie, że nie mam co ze sobą zrobić. Muzyka pozwala mi nie myśleć o niczym, zrelaksować się i po prostu uśmiechnąć.
Majonez jest moim jedynym uzależnieniem kulinarnym. Właściwie to od wielu lat używam go zamiast masła i nie wyobrażam sobie, aby mogło się to zmienić. Umarłabym. Nie chciałabym robić reklamy, jednakże przetestowałam majonezu wychodzące z różnych źródeł i bezapelacyjnie dekoracyjny Winiary jest najlepszy. Jakiś czas temu kupiłam majonez innej znanej marki, dwa słoiczki- duży i mały, bo promocja była. Zaoszczędzić miałam, a wyrzuciłam ciężko zarobione na pisaniu pieniądze, bo jeść się tego nie dało. I nigdy więcej tego błędu nie popełnię- to nawet dyskusji nie podlega, żadnej.
Za słodyczami generalnie nie przepadam i nie mogłabym ich jeść każdego dnia. Muszę mieć na nie szczególną ochotę, a kiedy taki dzień nadejdzie- jem je tonami. A prawda jest taka, że… uwielbiam MARCEPAN w czekoladzie. Kocham.
Czasem jednak nasze przyzwyczajenia, o ile są niebezpieczne mogą jednak zamienić się w niezłe uzależnienie. Mowa tutaj oczywiście o innych uzależnieniach, niżeli kawa, papierosy, czy muzyka. W takich przypadkach warto zajrzeć na stronę https://www.mandalawroc.pl/ i zwrócić się o fachową pomoc.
Kawa na pierwszym miejscu chyba u większości osób :) Papierosów pozbyłam się w momencie narodzin pierwszego dziecka i już do nich nie wrócę. Dodałabym jeszcze moje ulubione zagraniczne seriale :)