Dzień moich urodzin to zaraz po Wigilii drugi najsmutniejszy dzień w całym roku. Nie wiem, czemu tak jest, ale to zawsze bardzo melancholijny dzień. Czuję pustkę i nie potrafię się cieszyć ani z prezentów, ani z obecności bliskich. Oczywiście z twarzy nie schodzi mi uśmiech, jednak w głębi duszy chcę, by ten dzień dobiegł końca. Nie chcę już dłużej słuchać życzeń i mówić „dziękuję”. Co roku przyglądam się temu zjawisku i ciągle nie mogę znaleźć odpowiedzi, czemu tak jest.
Na co dzień nie zawsze mamy czas na refleksję na temat swojego życia i tego co nam się udało, a co nie. Zazwyczaj się nie zastanawiamy, ile mamy lat. W dzień urodzin jest inaczej. Pojawia się nostalgia. Minął rok, który już nigdy nie wróci.
Każdego roku kładąc się spać, myślę o tym, że następny rok będzie lepszy. Postanowienia są silniejsze nawet niż te noworoczne. Mimo tego, że zawsze od siebie dużo wymagam, to z racji tego, że jestem starsza, oczekiwania wobec siebie rosną jeszcze bardziej. Czuję się coraz bardziej zmęczona. Choć moje życie jest piękne i tak naprawdę nie mam na co narzekać, ja ciągle myślę nad tym, czy dobrze wykorzystałam czas, który właśnie minął, a także czy dobrze spożytkuję ten, który mi został.