Często, gdy dzieje się coś złego, zwłaszcza dobrym ludziom, czy dzieciom, stawiamy sobie pytanie: „Gdzie jest Bóg?”. Czy on w ogóle istnieje, skoro pozwala na takie rzeczy? Jak może patrzeć na cierpienie niewinnych istot? Są to bardzo trudne sytuacje i momenty próby dla nas samych i przede wszystkim dla naszej wiary. Myślę, że jest to dla nas sygnał, by przewartościować swoje życie.
Bardzo często gubimy się w dzisiejszym świecie, goniąc za dobrami materialnymi. Zapominamy o tym, co ważne i dopiero właśnie w chwilach, gdy cierpią niewinni, następuje przebudzenie. Bo przecież, jeśli cierpiałby ktoś zły, łatwiej byłoby nam uznać, że tak jest sprawiedliwie i nadal gonić za gromadzeniem kolejnych dóbr. Nie zatrzymalibyśmy się nad tym, by oddać się refleksji. Trudne sytuacje są także okazja do wykazania się jako społeczeństwo. Często w takich sytuacjach przekonujemy się, kto tak naprawdę jest z nami, kto pomoże w potrzebie. Jeśli obserwujemy chorobę z daleka i nie dotyczy naszej rodziny, bardziej zaczynamy doceniać, to co mamy.
Dla osób wierzących cierpienie ma na pewno inne znaczenie niż dla ateistów. Nie znamy planów Boga. Są to pewnego rodzaju testy dla nas jako jednostek i dla całego społeczeństwa. Nie pozwólmy, by czyjekolwiek cierpienie poszło na marne. Doceniajmy każdy dzień i wszystko, co mamy.